4 dni w Dubaju
… czyli wszystko, co powinniście wiedzieć o mieście, gdzie na każdym kroku pobija się Rekord Guinessa:)
W ostatnim poście pisałam nieco o przygotowaniach do wyjazdu oraz o kosztach naszych wakacji. Dziś chciałam się z Wami podzielić planem naszego czterodniowego pobytu w Dubaju.
O wizycie w tym mieście marzyłam już od dawna. Prawie dwa lata temu mieliśmy nawet kupione bilety lotnicze, ale sytuacja zawodowa nie pozwoliła nam na zrealizowanie tego marzenia. Tym razem się udało i spełnił się mój dubajski sen.
Przygotowując się do podróży bazowałam na swoich notatkach i planie sprzed dwóch lat. Oparte one były na licznych blogach Polaków mieszających w Dubaju. Dzięki temu powstał plan, który mniej więcej udało się nam zrealizować. Cały czas jednak Dubaj ma przed nami rzeczy nieodkryte, więc mam nadzieję, że kiedyś – chociaż na kilka dni – wrócę do tego miasta.
W Dubaju spędziliśmy cztery noclegi – od 9 do 13 sierpnia.
No to zaczynamy!
Przylot
Początkowo do Dubaju mieliśmy lecieć liniami Swiss na trasie Kraków – Zurych – Dubaj. Z powodu odwołanego lotu z Zurychu do Dubaju, Swiss zaproponował nam zmianę połączenia na trasę Kraków – Warszawa (realizowanego przez LOT) oraz Warszawa – Dubaj – realizowanego przez linie Emirates. Z lotniska do miasta najłatwiej i najtaniej jest dostać się metrem, które ma swoją stację tuż obok terminala (wystarczy podążać za znakami 🙂 ). Jeżeli przylecimy poza godzinami kursowania metra (po północy), to najszybciej jest złapać taksówkę. My przylecieliśmy około godziny 23, postanowiliśmy dojechać do hotelu Uberem. Straciliśmy na tym ponad godzinę, gdyż najpierw kierowcy nie było w wyznaczonym miejscu (Uber zawsze odbiera swoich klientów z wyjścia 2-go na parkingu naprzeciwko terminala), a potem drugi kierowca w ogóle nie chciał wjechać na wyznaczony teren. W efekcie spod lotniska wydostaliśmy się około 1 w nocy i zapłaciliśmy za transport ponad 100 AED.
Waluta i ceny
Walutą Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest dirham. Na dzień dzisiejszy (10.09.2017) 1 dirham = 0,96 PLN.
Kantory są ogólnodostępne i nie ma problemów z wymianą waluty. Niektóre miejsca pobierają dodatkową opłatę za wymianę, są jednak dostępne – także na lotnisku – miejsca, które żadnych dodatkowych opłat nie naliczają.
Wbrew pozorom Dubaj nie należy do drogich miast. Poza atrakcjami, za które trzeba faktycznie sporo zapłacić, ceny są bardzo porównywalne do cen polskich. Wyjazd robi się jeszcze tańszy, gdy korzystamy z aplikacji Entertainer Dubai, która działa na zasadzie „2 za 1”. Dzięki niej udało nam się zaoszczędzić 50% ceny wielu atrakcji, a także posiłków. Ponieważ podróżowaliśmy w połowie roku, to za samą aplikację również zapłaciliśmy prawie połowę ceny, bo 245 dirhamów (cena standardowa to 445 AED). Aplikacja zwróciła nam się kilkakrotnie. Co ciekawe, poprzez aplikację można zbierać uśmiechy, za które można odnawiać bony.
Przykładowe ceny:
- Przejazd metrem z hotelu (Dubai Internet City) do Dubai Mall/Burj Khalifa – 5 AED;
- srebrna karta do metra: 25 AED, z czego 19 AED na przejazdy;
- karta sim z internetem: 55 AED;
- 0,5 litra wody mineralnej: 1,5 – 2 AED;
- Frappucino ze Starbucksa kupione w kiosku: 10 AED;
- lunch w KFC w Abu Dhabi: 26 AED;
- duże, mrożone smoothie owocowe: 22 AED;
- duża, mrożona kawa w Dubai Mall: 18 AED – do wykorzystania bon Entertainer więc 9 AED na osobę;
- magnes na lodówkę: 10-15 AED;
- kartka pocztowa: 2 AED;
- pudełko lodów z mleka wielbłądziego: 10 AED
- czekolada z mleka wielbłądziego na lotnisku: 26 AED
- autobus E101 do Abu Dhabi ze stacji Ibn Battuta: 25 AED;
- autobus E1 do Abu Dhabi ze stacji Al-Ghubaiba: ok 36 AED;
Więcej rzeczy nie kupowaliśmy, bo nie było potrzeby. Nawet 1l wody dziennie zapewniał nam hotel 😉
Ceny atrakcji:
- Burj Khalifa: 125 AED/os, bilety online. Na zachód słońca są droższe;
- Dubai Desert Safari: 300 AED – do wykorzystania bon Entertainer;
- lunch w restauracji Kaleidoscope: 200 AED – do wykorzystania bon Entertainer. W cenie jest woda oraz soft drinks. Kawa bądź drinki są dodatkowo płatne;
- Ferrari World: 295 AED – do wykorzystania bon Entertainer
Internet
Do telefonu kupiliśmy pakiet turystyczny oferowany przez firmę Du, za którą zapłaciliśmy około 55 AED. W cenie jest 200 MB internetu, 20% zniżki na 4 przejazdy Uberem poza Uberem-X (najtańszym) oraz pojedyncze kody Entertainer. Darmowe WiFi jest dostępne w większości miejsc publicznych, trzeba się jednak do niego logować podając swoje dane.
Transport
W Dubaju jest bardzo dobrze rozwinięta linia metra, z którego głównie korzystaliśmy. Srebrna karta do metra kosztuje 25 dirhamów, z czego do wykorzystania na przejazdy mamy 19 dirhamów. Na każdej stacji, poza informacją i przystankach, mamy także informację elektroniczną, gdzie możemy wyszukać ceny za konkretny przejazd. Metro jest sterowane elektronicznie, więc nie ma konduktora, można stać na początku wagonu i oglądać panoramę miasta.
Część wagonu oznaczona na różowo przeznaczona jest jedynie dla kobiet i dzieci. Kara dla mężczyzny za przebywanie w wyznaczonej części wagonu to 100 AED. Ostatnia część zaznaczona na złoto jest dla posiadaczy złotej karty. Na każdym peronie oznaczone są miejsca gdzie otworzą się drzwi metra. Całość działa bardzo intuicyjnie, wszystkie informacje zawsze podawane są w dwóch językach: arabskim i angielskim.
Oznaczenie wagonu dla kobiet i dzieci. Ciężko przeoczyć 🙂
Wejście do wagonu dla „normalnych śmiertelników”.
Mapa metra w Dubaju. Źródło: http://www.dubaimetro.eu/map/
Poza metrem polecam także korzystanie z taksówek. Nie są drogie, a ułatwią poruszanie się w dubajskim upale. Za trasę z hotelu Atlantis the Palm do naszego hotelu Atana, która liczy około 12 km zapłaciliśmy ok 26 AED. Taksówkarz ma obowiązek mieć włączony taksometr. W innym przypadku masz prawo mu nie zapłacić. Warto pamiętać o tym, bo niestety zdarzają się nieuczciwi kierowcy (nam przytrafił się dosłownie raz, gdy jechaliśmy z hotelu do metra z bagażami). Bardzo pomocne jest to, że jak kierowca taksówki widzi Ciebie spacerującego w skwarze dnia, a ma wolny kurs to trąbi na Ciebie równocześnie zwalniając, co stanowi formę zapytania, czy nie potrzebujesz transportu.
Nie polecam korzystać z Ubera. Jest znacznie droższy od taksówek. Dla porównania, za trasę z FBG metro station do Burj al Arab, liczącą 6 km zapłaciliśmy 18,20 AED. Niestety kierowcy Ubera, z którymi mieliśmy do czynienia, nie grzeszą inteligencją, czasami trudno się z nimi dogadać po angielsku. Wyobraźcie sobie na przykład, że nasz kierowca zablokował wyjazd z parkingu na lotnisku, ponieważ – mimo dużych znaków z informacją – nie zauważył, że za parking płaci się w automatach, a nie przy wyjeździe. Widząc, że zbliża się do bramek bez opłacenia biletu nawet mu o tym powiedzieliśmy, on jednak nie posłuchał i usilnie próbował zapłacić przy samych bramkach wciskając banknot w ekran. Po kilku takich przygodach zrezygnowaliśmy z Ubera na poczet tradycyjnych taksówek.
Do Dubaju przylecieliśmy 09.08 w godzinach wieczornych. Nasz samolot wylądował na DBX o godzinie 22:45. Po odebraniu bagaży oraz przygodach z Uberem (pamiętajcie – Dubaj -> Uber NIE. Tylko taksówka 🙂 ) zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy spać.
Bezpieczeństwo
W Dubaju jest bezpiecznie. Do tego stopnia, że będąc na obiedzie w Atlantisie zostawiliśmy torby ze sprzętem (GoPro, aparat fotograficzny) przy stoliku bez nadzoru i nic nie zginęło. Nie tylko my pozostawialiśmy tak rzeczy, jest to powszechną praktyką. Przez cały pobyt nie mieliśmy żadnych nieprzyjemności, nie byliśmy świadkami żadnego niebezpiecznego zdarzenia.
Ubiór i prawa
Mimo, iż na wielu forach czytałam, że ubiór nie stanowi problemu, to jednak nieco się obawiałam tej kwestii w Dubaju. Starałam się mieć zawsze zakryte ramiona oraz nie nosić zbyt kusych sukienek. Jak patrzyłam na inne kobiety, to faktycznie, nie ma problemów z ubiorem. Oczywiście, z samego szacunku do obcej kultury warto jednak odpuścić sobie zbyt wyzywające stroje, jednak nie trzeba wpadać w niepotrzebną paranoję. Zawsze miałam przy sobie też jakiś szal, aby w razie czego zakryć ramiona. Szal przydawał mi się głównie jako nakrycie głowy chroniące przed słońcem.
Na basenach i na plażach można przebywać w bikini.
Nie jesteśmy parą, która publicznie okazuje sobie uczucia, więc ta kwestia nie stanowiła dla nas problemu 🙂 Dlatego też trudno mi się do niej odnieść. Na ulicach nie widać obejmujących się par, za rękę chodzą tylko małżeństwa, a w metrze jest wyraźny znak zakazujący objawiania sobie uczuć. Na Burj Khalifa natomiast fotografowie nawet zachęcali nas do objęcia się do zdjęcia. Jak widać, gdy w grę wchodzi zarobek na turystach, to nie wszystkie przepisy traktowane są aż tak rygorystyczne 🙂
W hotelu nie pytano nas o akt małżeństwa. Nie wyprowadzaliśmy też nikogo z błędu, gdy traktowali nas jako małżeństwo.
Spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, jak także przebywanie w miejscach publicznych pod wpływem alkoholu jest stanowczo zakazane. Nie radzę sprawdzać skuteczności tego przepisu.
Wydaje mi się, że z samego szacunku do tej kultury warto zastosować się do panujących tutaj zasad i znaleźć złoty środek. Nie mówię, że kobiety powinny od razu ubierać burki lub hidżaby, ale zdrowy umiar warto zachować, równocześnie nie sprowadzając na siebie niepotrzebnych problemów.
Język
Wszyscy mówią po angielsku. Grzegorz odbył nawet small talka podczas pokazu fontann z przypadkowym Arabem, który sam zagadał i chciał czegoś więcej dowiedzieć się o Polsce (np czy warto odwiedzić nasz kraj). Ludzie generalnie są bardzo uprzejmi i pomocni.
Pogoda
Znacie to uczucie, kiedy otwieracie piekarnik i bucha na Was gorące powietrze? Tak jest w Dubaju, w lecie, za każdym razem, gdy wychodzicie na zewnątrz. W sekundę – ku uciesze Partnera mego – miałam całe okulary zaparowane. Temperatury może nie robią zbyt dużego wrażenia (okolice 40 stopni) ale wilgotność robi swoje. Jest jak w saunie. Jak przetrwać? Dzięki klimatyzacji. I faktycznie, w wiele miejsc można dotrzeć nie wychodząc na zewnątrz. Ze stacji metra prowadzone są specjalne, klimatyzowane tunele. Przy każdym wyjściu z budynku czeka taksówka. Pojęcie rześkich wieczorów nie istnieje – mam wrażenie, że w nocy panuje nawet większa sauna niż za dnia. 5 minut na zewnątrz spokojnie wytrzymacie. Potem z każdą minutą jest coraz ciężej. Przyzwyczajcie się do tego, że pot płynie z Was strumieniami. Normalna sprawa. Da się to jednak wszystko wytrzymać i obecnie nawet tęsknię za tym ciepełkiem 🙂 Natomiast spacery odpadają.
Zakwaterowanie
Nocleg mieliśmy wykupiony w hotelu Atana z opcją niepełnego wyżywienia: śniadania oraz kolacji. Śniadania serwowano już od 6 albo 6:30 rano, natomiast kolacje, również w formie bufetu, aż do 23. W naszym wypadku opcja ta super się sprawdziła, gdyż do hotelu wracaliśmy z reguły około 22/22:30. Hotel posiadał 4 gwiazdki, natomiast standardem bił niejeden nasz pięciogwiazdkowy hotel. Pokoje były także bardzo wygodne. Do dyspozycji gości był darmowy basen, a także siłownia. Regularnie kursowały z hotelu busy, które dowoziły gości w wybrane miejsca Dubaju, na przykład na plażę Jumeirah. Za 4 noclegi zapłaciliśmy 1548 AED.
Hotelowy basen, z którego wielokrotnie korzystaliśmy. Źródło: booking.com
Restauracja Garden, w której serwowane są kolacje w formie bufetu. Źródło: booking.com
Luksusowe samochody
Każdy hotel ma swoje Ferrari i Lamborghini. I to by było na tyle 🙂 Nie widzieliśmy zbyt dużo samochodów tych marek na ulicach, aczkolwiek faktem jest też, że ulicami nie spacerowaliśmy zbyt często. Bardzo dużo jest natomiast Lexusów, widać także inne marki. Samochody są w większości nowe. Mitem jest natomiast to, że roi się tu od luksusowych marek.
Dzień 1 – 10 sierpnia 2017
Następnego dnia po przylocie, nasz plan wyglądał następująco:
- późne śniadanie po odsypianiu podróży 🙂
- godz. 11:00 – wyjazd na Burj Khalifa – bilety kupiliśmy wcześniej na stronie internetowej https://tickets.atthetop.ae/atthetop/ . Dzięki wcześniejszemu zakupowi unika się stania w kolejce po bilet. Myśmy kupili wyjazd na 124 i 123 piętro wieżowca. Z góry rozpościera się piękna panorama na miasto mimo, że przejrzystość nie była najlepsza (zresztą tutaj generalnie trudno o dobrą przejrzystość). Na górze dostępne są ekrany multimedialne, które pokazują panoramę z okna w czterech wariantach: stan aktualny-widok z kamery, widok w dobrą przejrzystość powietrza, widok w nocy oraz widok historyczny. Dzięki temu ostatniemu możemy zobaczyć jak bardzo i szybko Dubaj się zmienia. Dodatkowo, na ekranach mamy możliwość podejrzenia podpisów poszczególnych budynków. Wszystkie ekrany multimedialne są dostępne darmowo.
- Lody z mleka wielbłądziego w Dubai Mall – będąc w Dubaju grzechem byłoby nie zasmakować przysmaków na mleku wielbłądzim. W Galerii Souk, będącej częścią Dubai Mall, stylizowanej na arabski targ, znajdziemy miejsce, gdzie możemy nie tylko zjeść lody na wielbłądzim mleku, ale także wypić kawę z mlekiem wielbłądzim czy pokusić się na czekoladę z tegoż produktu! Jedno opakowanie lodów kosztuje 10 AED, czyli około 10 zł. Myśmy wybrali na spółkę trzy smaki: czekoladowe, imbirowe i szafranowe. Pyyyyycha! Imbir faktycznie jest ostry, szafran też bardzo przypadł mi do gustu swoim oryginalnym smakiem. Czekolada była intensywna i naturalna, idealna dla czekoladoholików 🙂 W smaku lody faktycznie różnią się nieco od tradycyjnych lodów na krowim mleku, jednak różnica ta jest dosyć subtelna. Spacerując wzdłuż Souk można także podziwiać różnorodność arabskich strojów, nawet tych dla kobiet. Wzory, suknie wysadzane kamieniami, hidżaby z ozdobami stanowią bardzo ciekawy element zwiedzania galerii.
- Powrót do hotelu i krótki odpoczynek nad hotelowym basenem;
- ok godz. 16:30 – odbiór z hotelu i wyprawa na Dubai Desert Safari. Ta atrakcja na pewno doczeka się osobnej relacji 🙂 Już teraz powiem, że pustynia jest przepiękna! Robi cudowne wrażenie, nawet jeżeli spadnie na niej deszcz (tak, w środku lata, na pustyni zaczęło padać… Wszyscy byli w szoku, podobno nie jest to normalne zjawisko 🙂 Co do samej wycieczki to nie przypadła nam szczególnie do gustu. Być może była to kwestia tej konkretnej firmy, z którą jechaliśmy oraz kierowcy, jaki nam się trafił. Więcej szczegółów już wkrótce :)
Widok z Burj Khalifa na miasto..
Mimo słabej widoczności, korzystając z teleobiektywu, można było dostrzec Burj Al Arab
Widok na miasto, które nieustannie się rozwija, a naokoło powstaje mnóstwo nowych budynków. W prawym górnym rogu widać zarys Burj Al Arab.
Lody z mleka wielbłądziego – tutejszy przysmak! Polecam szczególnie łasuchom 😀
Pustynia jest zachwycająca
Podczas naszej wyprawy było nie tylko deszczowo, ale także wietrznie. Na tym zdjęciu doskonale widać, jak piasek w powietrzu zaburzał widoczność. Atmosfera jak z Gwiezdnych Wojen 🙂
Dzień 2:
- Dubai Mall & Souk Al Bahar – chcieliśmy bez pośpiechu zobaczyć Burj Khalifa za dnia, zrobić kilka zdjęć, a przy okazji kupić kilka pamiątek dla rodziny;
- Burj Al Arab – pod „Araba” podjechaliśmy częściowo metrem a częściowo uberem. Kierowca zawiózł nas pod sam hotel, gdzie zrobiliśmy kilka zdjęć. Warto pamiętać jednak, że najlepsza panorama na hotel jest z plaży Jumeirah Beach i to właśnie tam najlepiej się udać. Myśmy tego nie zrobili i to był nasz błąd. Proszenie kierowcy, aby zabrał nas w najlepsze miejsce do zrobienia zdjęć Burj Al Arab oraz gdzie jest on najlepiej widoczny to nie jest najlepszy pomysł, gdyż kierowca zawiezie nas pod samo wejście do hotelu… Wypróbowane to zostało dwukrotnie. Może kiedyś nadrobimy 🙂
- Madinat – oddalona od Burj Al Arab galeria handlowa stylizowana na stare arabskie miasto. Na terenie galerii wiele jest także rozmaitych uliczek nad rzeczką, mostków, można nawet przepłynąć się abrą. Od Burj Al Arab do Madinatu jest zaledwie 1 km czyli jakieś 15 minut spacerkiem. Postanowiliśmy przejść ten dystans na piechotę, w końcu z hotelu do metra mieliśmy ok 700 metrów i dawaliśmy radę. Cóż – nie próbujcie tego nawet 🙂 Wypiliśmy chyba całą wodę jaką ze sobą mieliśmy, płynęliśmy cali… lepiej pokonać ten dystans taksówką, zwłaszcza, że nie zapłacimy za to dużo.
- lunch w restauracji Kaleidoscope w Hotelu Atlantis – z Madinat na palmę dostaliśmy się taksówką. Za pokonanie dystansu kilkunastu kilometrów zapłaciliśmy kilkanaście złotych. Taksówka zawiozła nas pod samo wejście do hotelu Atlantis. Restauracja Kaleidoscope działa na zasadzie bufetu: płacisz za wejście i jesz ile chcesz. Cena to 200 dirhamów za osobę. Korzystając z Entertainer Dubai zapłaciliśmy tylko za jedną osobę. W restauracji serwowano kuchnie z całego świata, a ilość jedzenia stanowczo przekracza możliwości naszych żołądków 🙂 Jest to też super okazja do zobaczenia hotelu Atlantis od środka.
- Powrót do hotelu oraz relaks nad basenem;
- pokaz tańczących fontann, które są największymi tańczącymi fontannami na świecie – odbywa się raz na 30 min, odbywa się codziennie od 18:30 do 23:00. Warto być wcześniej, aby znaleźć dobre miejsce. Pokaz fontann robi wrażenie pod względem ilości wody oraz wysokości jej wyrzucania. Jednak cały pokaz to jedna piosenka. Wyszłam z dużym niedosytem, a nawet rozczarowaniem. Może dlatego, że spodziewałam się czegoś na kształt pokazów w Warszawie, czy nawet w Rzeszowie, które trwają po kilkanaście minut i są naprawdę przyjemnym spektaklem? Myślę, że tego rozczarowania można uniknąć, mając świadomość, że to trwa tylko 4 minuty. Bo pokaz naprawdę jest piękny. Ciekawostką dla nas były tłumy, jakie zastaliśmy wieczorem w Dubai Mall. W tej największej na świecie galerii, mimo 112,4 hektarów powierzchni, panował tłok jak w Galerii Krakowskiej w godzinach szczytu. Nie do uwierzenia ile ludzi!
- bardzo krótka wizyta w Marinie – niestety na dłuższy, romantyczny spacer nie pozwalała nam pogoda, jednak warto odwiedzić to miejsce, chociaż na chwilę w nocy, bo widoki są bardzo piękne. Szczególnie polecam to miłośnikom nocnej fotografii.
Burj Khalifa – najwyższy budynek na świecie – za dnia…
… i w nocy.
Jeden z najwyższych i najbardziej luksusowych hoteli na świecie – Burj Al Arab
Souk Madinat Jumeirah – galeria handlowa utrzymana w klimacie starego arabskiego miasta
Madinat Jumeirah to także luksusowy kompleks wypoczynkowo-rekreacyjny, pełen urokliwych zakątków, mostów i labiryntu uliczek wzdłuż systemów wodnych.
Dubai Marina w godzinach nocnych. Warto chociaż na chwilkę przyjść i podziwiać tutejsze widoki wielkiego miasta.
Dzień 3: wyjazd do Abu Dhabi
Dojazd z Dubaju do stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich zajmuje około 2 godziny autobusem. Kursujące linie to E1 z dworca autobusowego Al-Ghubaiba, bądź też E101 ze stacji Ibn Battuta Metro Station. Ten drugi znajduje się zdecydowanie bliżej naszego hotelu i kosztuje tylko 25 dirhamów. Za połączenie E1 zapłacimy nieco ponad 36 dirhamów (+ dojazd metrem do stacji, w naszym wypadku około 7 AED). W Abu Dhabi są inne karty do komunikacji miejskiej niż w Dubaju i nie są one łatwo dostępne. Myśmy w efekcie poruszali się taksówkami. Opłaty za taksówki są nieco wyższe niż w Dubaju. Opłata startowa to 5 dirhamów (z lotniska wynosi ona 20 dirhamów), później każdy przejechany kilometr to 1.85 AED. Tak więc za połączenie Grand Mosque – Ferrari World zapłaciliśmy 60 AED, a za połączenie Ferrari World – Dworzec Autobusowy 73 AED.
Wielki Meczet Sheikh Zayed – robi piorunujące wrażenie. Wstęp jest całkowicie darmowy. Pamiętać należy jednak o odpowiednim stroju! Na miejscu można wypożyczyć abaje zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Do tej pory nie widziałam równie pięknego meczetu, jak ten. Zachwyca detalami, subtelnościami. I jest naprawdę ogromny 🙂
Wielki meczet uchwycony z taksówki.
Przed wejściem do meczetu każdy zwiedzający może bezpłatnie wypożyczyć odpowiedni strój.
Wnętrza meczetu zachwycają pięknem, szczegółami i precyzyjnym wykończeniem. Cały kompleks zrobił na mnie piorunujące wrażenie.
Ferrari World – park rozrywki, gdzie nie tylko można podziwiać piękne wozy, ale także przejechać się najszybszą kolejką Ferrari Rossa (240 km/h!), gdzie największe przeciążenie to 4,8 G, być na rollercoasterze z największą pętlą na świecie (Flying Aces) oraz zostać wyrzuconym z prędkością 102km/h na najwyższy punkt na wyspie (Turbo Tack). To warto przeżyć, adrenalina i emocje są gwarantowane na najwyższym poziomie. Tym bardziej, że na Flying Aces miałam miejsce bez podpory na nogi, które w efekcie wisiały zawieszone w powietrzu. Czegoś takiego nie przeżyłam w żadnym innym parku rozrywki na całym świecie! Tylko dla osób o mocnych nerwach 🙂
Ferrari Rossa rozpędza się do prędkości 240 km/h w 4 sekundy. A to dopiero początek przejażdżki… Nie dajcie się zwieźć niepozornemu wyglądowi 😉
Nie udało nam się niestety odwiedzić Emirates Palace oraz nie byliśmy w Yas Parku chociaż początkowo mieliśmy w planach. Niestety, do Abu Dhabi dotarliśmy za późno, żeby wyrobić się ze wszystkim… Może kiedyś nadrobimy 😉 Jeżeli Wy będziecie planować tam wyjazd to pamiętajcie, że sam dojazd w jedną stronę zajmuje ok 2 godzin, a atrakcje również rozrzucone są na bardzo dużej przestrzeni. Dla przykładu z Wielkiego Meczetu do Ferrari World jest ok 25 km.
Dzień 4: wylot
13 sierpnia już tylko wymeldowaliśmy się z hotelu i metrem pojechaliśmy na lotnisko. Podróż do Kuala Lumpur zajęła nam ponad 13 godzin.
Do nadrobienia w przyszłości
Jak sami widzicie, plan naszego pobytu był dosyć napięty. Mimo, iż wychodziliśmy z hotelu około 9:30 a wracaliśmy po 22:00, nie udało nam się odwiedzić i zobaczyć wszystkiego. W przyszłości do nadrobienia jest Bur Dubai, a więc dzielnica Starego Dubaju, która opowiada historię tego rybackiego miasta przed odkryciem złóż ropy naftowej. Nie byliśmy także w żadnym z parków wodnych, chociaż podobno są one godne polecenia. Nie udało się także zobaczyć Emirates Palace oraz spędzić więcej czasu w Dubai Marina. Może kiedyś, przy okazji transferu w inne kraje, nadrobimy zaległości.
Przydatne linki
Kilka stron, które mogą okazać się pomocne, przy planowaniu pobytu w Dubaju:
- Strona Entertainer Dubai: https://www.theentertainerme.com/products2017
- Bilety na Burj Khalifa: https://tickets.atthetop.ae/atthetop/
- blog, który pomógł mi przy planowaniu wyjazdu 2 lata temu: http://opowiadamodubaju.pl/
- Wujek Google 🙂
Jeżeli post Ci się spodobał to zapraszamy do udostępniania go dalej!
Zapraszamy także na nasze social media:

