Szlaki Yosemite – Vernal and Nevada Falls via the Mist Trail
Po wcześniejszym wpisie, zawierającym praktyczne informacje o zaplanowaniu podróży do Yosemite, chciałam Was zaprosić na relację z naszej pierwszej wyprawy. Uwaga: każdy pogrubiony tekst jest podlinkowany – klikając na niego zostaniecie przeniesieni na stronę ze szczegółami dotyczącymi danego miejsca.
Ponieważ z San Mateo – miejscowości, w której mieszkamy – do Yosemite Valley mamy około 300 km czyli jakieś 3,5-4 godzin drogi, to zdecydowaliśmy się na jednodniowy wyjazd. Chcieliśmy być w parku przed godziną 9:00 więc wyjechaliśmy około 4:30 nad ranem. Po drodze udało nam się zjeść śniadanie w Woods Creek Cafe w Jamestown. Jest to typowa amerykańska śniadaniowania z tradycyjnymi naleśnikami, różnorodnymi omletami z ziemniakami, boczkiem i nieograniczoną ilością kawy przelewowej, gdzie jesteście w stanie się najeść na niemal cały dzień.
Około godziny 10:00 wjechaliśmy do parku. Kilkaset metrów za bramkami zaczęło się robić tłoczno na drodze, zrobił się korek a auta zaczęły nagle skręcać i stawać na poboczu. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, zwłaszcza, że do początku szlaków trekkingowych mieliśmy jeszcze kilkanaście mil, ale w końcu koledzy z drugiego auta pokazali nam, że w okolicy jest niedźwiedź. Faktycznie, kilkaset metrów od drogi, na małej łączce „pasło się” kilka niedźwiadków.
Po zrobieniu serii zdjęć ruszyliśmy dalej w stronę Yosemite Valley, po drodze zaliczając kilka przygód. Po kilkudziesięciu minutach jazdy udało nam się zaparkować w samym centrum Yosemite Valley.
Pierwotny plan zakładał, że udamy się na Glacier Point szlakiem „The Four Mile Trail”. Ponieważ jednak do doliny dotarliśmy z lekkim opóźnieniem, to nieco zmodyfikowaliśmy plany i wybraliśmy najbardziej popularną trasę w Yosemite – Vernal and Nevada Falls via the Mist Trail. Poniżej znajdziecie stworzoną przeze mnie mapkę Google z zaznaczoną trasą, jaką wybraliśmy oraz topograficzną mapę ze strony parku Yosemite.
Szlak zaczyna się przy Happy Isles Bridge i w pierwszej kolejności prowadzi do Vernal Falls Bridge. W okresie roztopów płynąca pod mostem rzeka robi ogromne wrażenie, ponieważ ogrom wody rozbija się o okoliczne skały z dużą siłą. Jest to coś pięknego!
Do tego momentu szlak jest dosyć dobrze przygotowany, utwardzony, chociaż jest kilka ostrzejszych podejść. Ten odcinek można jednak spokojnie uznać za łatwy. Obok mostu znajduje się miejsce, gdzie można uzupełnić wodę.
Od tego momentu zaczyna się Mist Trail, prowadzący wzdłuż rzeki aż na sam szczyt wodospadu Vernal. Szlak prowadzi głównie po kamiennych schodkach, w wielu miejscach są barierki do trzymania się. Kiedy poziom rzeki jest wysoki, to mgiełka na szlaku jest bardzo intensywna więc można być pewnym, że się zmoknie 🙂 W wielu miejscach na szlaku stoi woda, więc wodoodporne buty są tutaj na wagę złota 🙂 Ja bardzo lubię takie klimaty więc dla mnie była to ogromna frajda, a mokre ubranie dodatkowo intensywnie chłodziło w upalny dzień 🙂 Widoki za to są przepiękne!
Zaraz po wyjściu na wodospad znajduje się duża przestrzeń, gdzie można odpocząć, zjeść drugie śniadanie, wysuszyć ubrania czy nawet skorzystać z toalety. No i przede wszystkim podziwiać widoki z pierwszego wodospadu.
Dobrze jest tutaj pilnować swojego jedzenia, aby nie ukradli go mali myśliwi 😉
O ile na wodospad Vernal wychodzi całkiem sporo ludzi, tak dalszy szlak do Nevada Fall kontynuuje już dużo mniejsza liczba osób. Ta część szlaku w dużej mierze jest na odsłoniętej przestrzeni bez drzew, więc jest dużo większa ekspozycja na słońce, co w upalny dzień w połączeniu z podejściem może być lekko męcząca. Warto także pamiętać o piciu wody. Widoki natomiast są przepiękne i wielokrotnie trudno powstrzymać się od zatrzymania się i robienia zdjęć lub po prostu podziwiania. Sama trasa jest jednak bardzo wygodna.
Na górze wodospadu czeka na nas kolejny, przepiękny widok! Można popatrzeć z góry wodospadu na sam dół – robi wrażenie! Tam też rozpoczyna się kolejny etap podejścia na Half Dome – aby wejść na sam szczyt należy mieć pozwolenie. My skręciliśmy w prawo i rozpoczęliśmy schodzenie w dół.
Zaraz po przejściu przez most nad Nevadą okazało się, że na szlaku powstał dziki wodospad, który przecinał szlak. Była to dla nas dodatkowa atrakcja! Tutaj na medal spisały się nie tylko moje buty, ale także plecak Manfrotto – mimo, iż zaliczyłam wodospadowy prysznic plecak nie przemókł, a sprzęt nie ucierpiał. Za to naszym oczom ukazał się jeden z najpiękniejszych widoków naszej wycieczki.
Następnie kierowaliśmy się dalej szlakiem, aby zejść do doliny.
Szlak polecam szczególnie osobom, które lubią wodospady i piękne widoki! W aplikacji AllTrails oceniana jest jako trudna, ja bardziej powiedziałabym, że jest umiarkowana. Osobiście poziomem trudności porównałabym ją do trasy czerwonym szlakiem na Wyżnią Kondracką Przełęcz, a następnie na Kopę Kondracką przez Przełęcz pod Kopą do Doliny Kondratowej – ale jest to moje subiektywne odczucie 😉
Dodatkowe dane dotyczące szlaku
- Długość trasy: trochę ponad 10km (6,4 mile);
- Przewyższenie: ok 668 metrów (2,191 feet);
- wysokość wodospadu Vernal: ok 1014 mnpm
- wysokość wodospadu Nevada: ok 1820 mnpm
Po zejściu na dół postanowiliśmy podjechać jeszcze pod El Capa. El Capitan to jeden z najbardziej znanych szczytów wśród wspinaczy, a dla normalnego człowieka znany jest z nagrodzonego Oskarem filmu Free Solo, opowiadającego o przygotowaniach i wspinaczce Alexa Hannolda, który wspiął się na tą ścianę bez jakichkolwiek zabezpieczeń, a zajęło mu to niecałe 4 godziny. Tradycyjnie wspinaczom zajmuje to ok 2-3 dni (takie informacje uzyskaliśmy rozmawiając ze wspinaczami pod El Capem). El Capitan ma około 70 wielkościanowych szlaków wspinaczkowych.
Jako ciekawostka, na jednym ze swoich zdjęć zaznaczyłam Wam kilku wspinaczy na małym fragmencie ściany, tak dla zobaczenia skali 🙂 Musiałam pięciokrotnie pogrubić zaznaczenia, gdyż pierwotnie nawet one były ledwo widoczne na zdjęciu 🙂 Widzicie ich? Część jest już rozłożona do spania.
Ostatnim punktem naszej wycieczki był Tunel View. Znalazłam go przypadkowo jak błądziliśmy po Yosemite z rana (tak, to jedna z naszych przygód) i bardzo chciałam tam wrócić. To tak na prawdę fotograficzna wizytówka Yosemite. Mam apetyt na więcej zdjęć z tamtego miejsca 🙂 Możecie tutaj w pełnej okazałości zobaczyć El Capitan, Half Dome, Glacier Point oraz jeden z licznych wodospadów.
Zapraszam Was do obejrzenia mojej relacji z Yosemite na InstaStories!
Jeżeli post Ci się spodobał to zapraszamy do udostępniania go dalej!
Zapraszamy także na nasze social media:
- aktywne wakacje
- Aktywny wypoczynek
- Ceny
- Co warto robić w Kalifornii
- co zobaczyć
- Gdzie na urlop
- Informacje praktyczne
- jak dojechać
- jaki szlak w Yosemite
- Kalifornia
- Koszty
- Parki Narodowe
- plan na weekend
- podróż do USA
- Podróże
- Polecam
- Relacja z Yosemite
- trekking
- trekking w Yosemite
- USA
- w górach jest wszystko co kocham
- weekend w górach
- Yosemite
Patrycja z Subiektywnie o Fotograafii
Świetne zdjęcia! Aż chce się tam być!
Dorota Kozub
Dziękuję Ci bardzo!
A Yosemite bardzo polecam! To jedno z piękniejszych miejsc jakie w życiu widziałam! 🙂
Krzysiek
super fajny, bardzo pozyteczny blog. nie mieszkam tak blisko Yosemite ale to jest taki moj pla na najblizsze kilkanascie miesiecy. najpierw spokojne, bez „biegu” na zaliczenie zwiedzenie a pozniej moze cos wiecej. to tylko plan/pomysl ale mam nadzieje ze uda sie go zrealizowac. mam pytanko. czy w najblizszych zimowych miesiacach warto tam poleciec czy lepiej poczekac do wiosny? pozdrawiam, powodzenia i sukcesow zycze
Dorota Kozub
Dzięki wielkie za miłe słowa! Trzymam kciuki za realizację planów, a w razie jakichkolwiek pytań – zapraszam do kontaktu 🙂
Co do Yosemite to zdecydowanie polecam na wiosnę. Byliśmy w parku ponownie tydzień temu i niemal wszystkie wodospady były suche, albo bardzo ubogie. Na wiosnę śnieg dopiero topnieje więc jest bardzo dużo wody, a co za tym idzie, wodospady są potężne i zapierają dech w piersiach 🙂