Azja

Co zobaczyć w Kuala Lumpur w jeden dzień

on
13 września 2017

Czyli co zdążymy zobaczyć w „Błotnistym Ujściu*” mając do dyspozycji tylko kilkanaście godzin

W stolicy Malezji spędziliśmy jeden dzień: 14 sierpnia 2017 r. Czy da się zobaczyć miasto w tak krótkim czasie? Gdzie warto się udać? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym poście.

* Błotniste Ujście to dosłowne tłumaczenie nazwy miasta. Miasto zostało założone w latach 60-tych XIX wieku przez poszukiwaczy cyny. To właśnie oni nazwali tak dzisiejszą stolicę Malezji.

Przylot i transport do centrum

Do KL przylecieliśmy samolotem linii Air Asia z Cochin (Indie) około godziny 7 rano (mieliśmy opóźnienie) po przeszło 13 godzinach podróży. Nasz samolot lądował na lotnisku Kuala Lumpur International Airport 2 (KLIA2), które usytuowane jest dalej od miasta niż główny port lotniczy. Po wylądowaniu i dosyć długim spacerze po terminalu, dotarliśmy do kontroli paszportowej, do której (przynajmniej tego dnia) były bardzo długie kolejki. Wszystkie dokumenty, jakie należy uzupełnić przed przylotem, rozdaje załoga pokładowa jeszcze w samolocie. W naszym wypadku kontrola paszportowa poszła bardzo sprawnie i bezproblemowo. Podczas kontroli zrobiono nam zdjęcie oraz pobrano odciski palców – jak wszędzie zresztą.

Lotnisko KLIA2 połączone jest z dość dużą galerią handlową Gateway, w której można się zgubić 🙂 Dosyć dokładny plan lotniska z wszystkimi informacjami znajdziecie tutaj.

Do centrum Kuala Lumpur (przystanek Pudu Sentral/Puduraya) regularnie jeździ Shuttle Bus Star Shuttle ExpressBus odjeżdża z platformy A04, drzwi 1. Cena biletu to RM 12 czyli około 10 zł. Podróż trwa około 1,5-2 godzin. Trudno mi powiedzieć dokładnie, bo… zasnęłam zaraz po wejściu do autobusu 😉 Dokładny rozkład jazdy znajdziecie tutaj. Bilety należy kupić w okienku firmy Star (mapa dostępna tutaj). Co ważne, płatność akceptowana jest tylko gotówką. W drugą stronę bilety kupuje się u pana siedzącego przy małym stoliczku na peronie autobusowym, płatność także tylko gotówką.

Transport

Po Kuala Lumpur poruszaliśmy się dwoma środkami transportu: kolejką KTM oraz Uberem.

Kolejką jechaliśmy do Batu Caves i z powrotem. Za bilety zapłaciliśmy po MYR 5,10. Bilety można kupić albo w automatach dostępnych na stacjach, albo w kasach. Mają one formę żetonów, które skanuje się na pierwszych bramkach wchodząc na peron i wrzuca do bramki z peronu wychodząc. Sama kolej funkcjonuje całkiem sprawnie, tutaj także są wydzielone wagony tylko dla kobiet z dziećmi. Wracając z Batu trafiliśmy na prawie godzinną przerwę w kursowaniu pociągów, warto więc sprawdzić rozkład wcześniej.

Z Ubera korzystaliśmy aż 5 razy i w Kuala Lumpur opcja ta bardzo się opłaca. Za wszystkie pięć kursów zapłaciliśmy w sumie 38,39 zł, co rozkłada się na kursy następująco:

  • z wieży telewizyjnej Menara do stacji metra KL Sentral – 8.51 km i 15 minut jazdy – MYR 9,41;
  • ze stacji Kuala Lumpur do hotelu – 2,33 km i 8,5 minuty jazdy – MYR 6,77;
  • z hotelu do Petronas Twin Tower – 0,97 km i 5 minut jazdy – MYR 4,43;
  • z hotelu do stacji Puduraya – 2,48 km i 8 minut jazdy – MYR 13.

Uber niejednokrotnie uratował nas przed zmoknięciem. Kuala Lumpur to pierwsze miejsce w Azji, gdzie poczuliśmy porę deszczową na własnej skórze 🙂

Pogoda

Skoro już o deszczu mowa 🙂 Tak, w KL padało i to często i bardzo intensywnie. Całe szczęście, na początku ulewy był „lekki deszczyk zapowiadający”, który był dla nas sygnałem, że pora się schować, bo zaraz lunie jak z cebra. W przerwach między deszczami było całkiem słonecznie oraz gorąco. Temperatura wynosiła około 27 stopni, chociaż odczuwalna na pewno była wyższa (wysoka wilgotność). Wieczór był już bardzo pogodny i chyba nie spadła nawet kropla deszczu.

Zakwaterowanie

Na ten jeden nocleg wynajęty mieliśmy hotel Holiday Inn Express Kuala Lumpur City CentreHotel ma idealną lokalizację: zarówno do wieży telewizyjnej Menara, jak i Petronas Twin Tower jest około 1 km. Niedaleko jest też galeria handlowa, gdzie można zjeść smaczny i tani lunch.

Pokój, jaki otrzymaliśmy był mikroskopijny. Składał się z wąskiego korytarzyka, pokoju, w którym mieściło się jedno podwójne łóżko i nic więcej, oraz łazienki. Miejsca było na tyle mało, że gdy otwarłam walizkę nie było możliwości przejścia przez korytarz. W pokoju w ogóle nie było możliwości jej otworzenia. Zwróciliśmy nawet uwagę, że co z tego, że na ścianie zaznaczony jest kierunek modlitwy dla muzułmanów, jak nie ma tam możliwości modlitwy z powodu braku miejsca. Mam nadzieję, że pokój ten dostaliśmy tylko z uwagi na jedną noc i nie jest to standardowa wielkość pokoi w tym hotelu.

Łóżko natomiast było duże i całkiem wygodne, pokój był czysty. Do dyspozycji mieliśmy sejf oraz zestaw do robienia kawy/herbaty i lodówkę. Obsługa hotelowa była pomocna.

W hotelu jest internet dla gości. Dostęp do internetu stworzony jest na nazwisko osoby, która dokonywała rezerwacji. Dostaje się także indywidualne hasło (numer pokoju). Internet przestaje działać od razu po wymeldowaniu się.

Śniadanie było raczej ubogie, ale dało się najeść. Miało ono formę bufetu. Do wyboru były płatki śniadaniowe, jajecznica, parówki, owoce, jogurt, mleko, kilka rodzajów pieczywa oraz muffinki. Do tego kawa/herbata oraz sok.

Za tą jedną noc, ze śniadaniem wliczonym w cenę, zapłaciliśmy 221,15 zł za pokój.

Ceny

Będąc w KL wymieniliśmy po 58 USD, co dało nam 247,08 MYR. Licząc wszystkie atrakcje i wyżywienie było to aż nadto. Ceny są nieco niższe niż w Polsce.

Przykładowe ceny:

  • lekkie śniadanie dla dwóch osób w O’Briens Irish Sandwich Cafe – 28,40 MYR. Zestaw kanapka z kawą to koszt około 13-16 MYR;
  • 600 ml wody na lotnisku: 0.74 MYR;
  • 1 litr wody: 2 MYR
  • 500 ml VIT Water Orange: 3,60 MYR;
  • lunch dla dwóch osób w Salad Atelier w galerii The Weld: 50,90 MYR:
    • świeży sok owocowy – 8 MYR;
    • duża kanapka własnej kompozycji: 16 MYR
  • magnes na lodówkę – ok 12-13 MYR;
  • kartka pocztowa – 2,20 MYR;
  • ciasteczka Durian Pillow – 7,90 MYR (uwaga – śmierdzą tak samo jak owoc!);
  • czekoladki z Durianem (pyszne, w przeciwieństwie do samego owocu) – 20-40 MYR – ceny na lotnisku;
  • Obfita kolacja w BBQ Nights dla dwóch osób (polecam!) – 102,80 MYR:
    • Lahori Chicken Karhai – 30 MYR;
    • Ice lemon Tea – 5 MYR;
    • Chicken cheese tikka – 20 MYR
    • Mango Lassi – 15 MYR
    • cheese naan – 6 MYR/szt

Przykładowe ceny atrakcji:

  • Menara Kuala Lumpur Observation Deck: 52 MYR;
  • wejściówki do Batu Caves: ok 20 MYR (więcej informacji o jaskiniach poniżej) + 35 MYR za zwiedzanie z przewodnikiem Jaskini Ciemnej.

Plan zwiedzania na jeden dzień

Przed wyjazdem, bazując na blogu Zu in Asia, materiałach w internecie oraz przewodnikach, zrobiłam dla nas roboczą mapkę atrakcji KL, które realnie mieliśmy szansę zobaczyć w jeden dzień:

Ostateczny plan wyglądał tak:

  • Przylot i podróż do miasta;
  • Zostawienie bagaży w hotelu i szybkie śniadanie;
  • wizyta na wieży telewizyjnej Menara skąd rozpościera się ładny widok na panoramę miasta, w tym Petronas Twin Towers;
  • zwiedzanie kompleksu świątynnego Batu Caves;
  • szybki lunch w galerii the Weld;
  • zameldowanie się w hotelu, odświeżenie się i odpoczynek;
  • Wieczorna wizyta i zdjęcia pod Petronas Twin Tower. Polecam ten widok po zachodzie słońca, kiedy wieże są oświetlone. Za dnia są raczej brzydkie. W nocy wyglądają cudownie. W pobliskim parku załapaliśmy się także na pokaz tańczących fontann;
  • wizyta w SkyBar w hotelu Traders skąd jest najlepszy widok na Petronas Twin Tower. Aby mieć miejsce przy samym oknie należy albo być gościem hotelu, albo wydać przynajmniej 500 MYR czyli około 500 zł. Nie mniej, wejście do restauracji jest darmowe i nie obowiązuje specjalny dress code. Spokojnie można znaleźć miejsce do sfotografowania wież. Sam bar nie jest zbyt duży, a dużą jego przestrzeń zajmuje basen.
  • kolacja w BBQ Nights  – polecam! Wszystkie posiłki są świeżo przygotowywane po ich zamówieniu. Jedzenie jest bardzo dobre, a ceny przystępne. Link do FB dostępny tutaj, a recenzje na TripAdvisor znajdziecie tutaj. Dużą zaletą jest fakt, że restauracja otwarta jest do 4 nad ranem.

Menara Kuala Lumpur

Wieża telewizyjna Menara KL ma 421 metrów wysokości i jest 7 najwyższą, wolnostojącą wieżą na świecie. Platforma obserwacyjna umieszczona jest na wysokości 276 metrów i to właśnie z niej rozpościera się najlepszy widok na panoramę miasta oraz bliźniacze wieże Petronas – symbol Kuala Lumpur. Bilet kosztuje 52 MYR. Dodatkowo wieża dysponuje tak zwanym Sky Deck, który umiejscowiony jest 421 metrów nad ziemią. Bilety są droższe, bo kosztują 105 MYR, ale patrząc na zdjęcia – warto. Nie mam pojęcia jakim cudem przegapiłam tą opcję kupując bilet, zwłaszcza, że od początku zakładaliśmy wyjazd na ten najwyższy punkt widokowy… ehh.

Bilet do Menara KL – opcja tylko z Observation Deck 

Kasa oraz wejście do wieży umiejscowione są na lekkim wzniesieniu o dosyć stromym podejściu. Prosto z kas wchodzimy do wind, które wywożą nas na odpowiednie piętro.

Na górze możemy podziwiać panoramę miasta. Do naszej dyspozycji są także darmowe lornety.

Piękny kryształowy żyrandol w Menara Tower.

Z wieży telewizyjnej rozpościera się najlepszy widok na miasto, w tym na bliźniacze wieże Petronas

Krajobraz z lekko pochmurnego na totalnie czarne chmury potrafił się zmienić w mgnieniu oka. 

Po obejrzeniu panoramy miasta przyszła pora na kolejny punkt programu. Nieopodal wejścia umiejscowiony jest przystanek turystycznego autobusu Hop On – Hop off po KL. Bilety na autobus można kupić u chłopaczka siedzącego na przystanku. My zamówiliśmy Ubera, który zabrał nas na stację KL Sentral, skąd ruszał nasz pociąg do Batu Caves.

Batu Caves

Ten zespół jaskiń, położony około 13 km na północ od Kuala Lumpur, stanowi także zespół świątyń hinduistycznych, największy ze wszystkich ulokowanych poza Indiami i jest najważniejszym miejscem pielgrzymkowym dla wyznawców hinduizmu w Azji Południowo-Wchodniej. Na zwiedzenie całego kompleksu potrzebujemy kilka godzin. Cała wycieczka nie będzie trwała nawet pół dnia.

Jak tylko opuściliśmy budynek stacji kolejowej to przywitała nas ogromna ilość małp. Niesamowite, ile ich tam jest! Trzeba jednak pamiętać, że małpy bywają wredne i lubią kraść jedzenie, wodę a nawet telefony komórkowe. Mogą także roznosić wściekliznę, więc lepiej nie dać się zadrapać. Nie mniej, jest ich tam tyle, że gdzie się nie obejrzysz, to je zobaczysz 🙂 Stanowią one jedną z największych atrakcji turystycznych, a do selfie z małpą ustawiają się kolejki. Serio 🙂

Małpki w kompleksie świątynnym Batu Caves stanowią dużą atrakcję dla turystów. A jest ich tu na potęgę. 

Zaraz po wyjściu z dworca kolejowego polecam skierować się w prawo, w stronę największej jaskini Katedralnej. Do Temple Cave prowadzą 272 schody. Nie sposób jej przeoczyć, gdyż tuż obok wejścia znajduje się największy na świecie posąg Murugana – boga wojny. Ten liczący 42.7 m wysokości posąg jest także drugim co do wielkości posągiem hinduistycznym na świecie.

Wejście do Temple Cave i stojący obok najwyższy na świecie posąg Murugana – boga wojny.


Na wysokości 204 stopnia znajduje się Jaskinia Ciemna, którą podobno warto odwiedzić. Trasa po jaskini ma 2 km długości, a zwiedzanie zajmuje około 45 minut. Zwiedzać ją można tylko z przewodnikiem, a bilet wstępu kosztuje 35 MYR. Jaskinia bogata jest w różnorodne formy naciekowe, perły jaskiniowe i wiele, wiele innych. Niestety, myśmy nie dotarli na górę. Nieświadomi, rozpoczęliśmy zwiedzanie od Jaskini Ramajany, później przez galerię sztuki i – jak dotarliśmy pod główny obiekt i zobaczyliśmy tą ilość schodów, to niestety zmęczenie i pokłosie kilkunastu godzin w samolocie wzięło górę – nie wdrapaliśmy się na górę. Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdybyśmy od tego obiektu rozpoczęli.

My natomiast, zaraz po wyjściu z dworca, skręciliśmy w lewo, w stronę posągu Hanumana i jaskini Ramajany.

Hanuman (हनुमान) był synem Wiatru (Vayu – वायु) i nieśmiertelnej apsany (nimfy niebiańskiej) Andźany (अंजना), która została przemieniona w małpę. W Ramajanie był wodzem wojska małp, które pomagały Ramie odbić jego żonę Sitę z rąk demona Rawany, przebywającego w mitycznej krainie Lanka. Hanuman miał wiele ciekawych umiejętności, umiał latać w przestworzach, np. odległość między Himalajami a wyspą Lanką potrafił pokonać jednym skokiem (trwającym aż 4 dni). Był także lekarzem, znał się na ziołach, którymi leczył rany.

Pomnik Hanumana widziany z dworca kolejowego

Pomnik Hanumana w pełnej okazałości. 

Sama Ramajana (रामायण) natomiast to opowieść o życiu Ramy (राम), króla Kosali ze stolicą w Ajodhji, uznawanego za inkarnację/ awatara boga Visznu (विष्णु). Epos ten jest jednym z najbardziej znanych dzieł indyjskich. Trudno określić dokładny czas powstania eposu, niektóre źródła wskazują na IV bądź III w.p.n.e. Przyjmuje się, że ostateczny kształt dzieło przybrało w II w.p.n.e. Ramajana doczekała się wielu tłumaczeń i wersji, do dziś wywiera znaczący wpływ na indyjskie życie duchowe. Jest także przedmiotem badań wielu naukowców na całym świecie. W swojej pracy licencjackiej poświęciłam Ramajanie cały rozdział, skupiając się na postaci Sity (सीता, żony Ramy) jako wzorze żony idealnej.

Wstęp do jaskini Ramajany płatny jest 5 MYR. W środku można podziwiać rzeźby prezentujące historię opisaną w eposie. Czułam się tam jak ryba w wodzie 🙂

Wejście do jaskini Ramajany. 

Po skończonym zwiedzaniu pierwszej z jaskiń ruszyliśmy dalej do kompleksu, który składał się z małego parku, oraz muzeum sztuki w kolejnej jaskini. Odbywają się tam także pokazy tradycyjnego tańca bharatanatyam. Niestety, z prawdziwym bharatanatyam miało to niewiele wspólnego, a tancerki nawet nie miały na sobie tradycyjnych strojów do tego tańca. Po takim miejscu spodziewałam się nieco więcej autentyczności, a nie działania pod publiczkę (dziewczyny były poubierane w pasy do tańca brzucha (!!), które służyły zarówno jako „spódnica”, jak i „koszulka”). Może w okolicach świąt/ważnych wydarzeń, czy w sezonie wygląda to nieco lepiej, a podczas naszej obecności było to tylko „treningowe show”. OBY!

W małym parku należącym do tego kompleksu żyją sobie żółwie, pawie, można sobie zrobić zdjęcie z kakadu bądź papugą, a w klatkach są węże. Wstęp do całego kompleksu kosztuje 15 MYR.

Ponad to, na terenie całego Batu Caves można zrobić sobie tradycyjny indyjski tatuaż z henny, skorzystać z usług astrologa oraz kupić pamiątki.

Po zakończonym zwiedzaniu udaliśmy się na dworzec kolejowy, żeby wrócić do centrum miasta. Okazało się (po przejściu przez bramki), że czeka nas ponad 45 minut oczekiwania na pociąg, gdyż właśnie była dłuższa przerwa w kursowaniu kolei. Warto godziny kursowania sprawdzić wcześniej, aby nie marnować czasu na staniu na peronie.

Po powrocie do Kuala Lumpur, szybkim obiedzie i zameldowaniu się w hotelu położyliśmy się na krótką drzemkę. Zmęczenie jednak wzięło górę, budziki nas nie obudziły i zamiast godziny spaliśmy chyba ze 3. To tak odpowiadając na Wasze pytania, czy podczas naszych intensywnych wojaży nie jesteśmy czasem zmęczeni 😉

Kiedy już obudziliśmy się i czuliśmy się jak nowo narodzeni, zamówiliśmy Ubera i pojechaliśmy pod Petronas Twin Towers. Powiedzieliśmy kierowcy, że chcemy pojechać w miejsce, gdzie jest ładny widok i można zrobić dobre zdjęcia. Nie zawiódł nas 🙂

Pod Petronas było całkiem sporo ludzi, którzy w przeróżny sposób próbowali uchwycić na zdjęciach bliźniacze wieże. Nie brakowało także sprzedawców, którzy za kosmiczną cenę sprzedawali nakładki z obiektywem szerokokątnym na aparat smartfona 🙂

Wszystkie zdjęcia poniżej zaprezentowane zrobiłam siedząc na posadzce i ustawiając aparat ze statywem gorilla w najniższej możliwej konfiguracji. Ogniskowa 25mm w tym wypadku to stanowczo za wąska ogniskowa 😉 Wieże są olbrzymie 🙂

Petronas Twin Tower w nocy są naprawdę piękne.

Żeby zrobić zdjęcie powyżej musiałam postawić gorillę z aparatem na ziemi, w najniższym dostępnym puncie, a następnie zrobić dwa zdjęcia, które później połączyłam w programie graficznym.
Uff 😉 Ale udało się! 

Następnie kroki skierowaliśmy w stronę Hotelu Traders, aby zobaczyć wieże z wysokości klubu SkyBar. Do klubu tego nie obowiązuje żaden dress code, wejść także można bezproblemowo i całkowicie za darmo. Aby dostać się do SkyBar należy wejść przez lobby hotelowe do wind i następnie wjechać na 33 piętro. Tam ochroniarze skanują torby i to by było na tyle 🙂 Wystarczy cieszyć się pięknymi widokami.


Widok na Petronas Twin Tower z SkyBar w hotelu Traders. 

Sam klub jest dosyć ciekawie zaprojektowany. Oczywiście wzdłuż okien ulokowane są tapczany tak, że można cały wieczór spędzić patrząc się na dwie wieże. Po środku klubu jest basen, który ciągnie się przez całą długość SkyBar. Po jego lewej stronie jest bar i kilka stolików. O miejsca przy oknie trudno – aby móc z niego skorzystać należy albo być gościem hotelu, albo zadeklarować wydanie 500 MYR. Zadowoliliśmy się spacerem po kubie i szybkimi zdjęciami Petronas 😉

Wnętrze klubu SkyBar. Żródło: http://www.shangri-la.com/kualalumpur/traders/ – oficjalna strona www hotelu. Więcej zdjęć dostępnych tutaj. 

Po obejrzeniu klubu zjechaliśmy na dół i udaliśmy się na kolację w BBQ Nights, która była bardzo miłym zamknięciem wizyty w stolicy Malezji.

Ulice Kuala Lumpur w nocy. Dużo miejsc otwartych jest tylko do 1 w nocy lub 24. Warto wcześniej sprawdzić godziny otwarcia poszczególnych miejsc w internecie. 

Następnego dnia rano udaliśmy się na samolot do Kambodży.

Do nadrobienia w przyszłości

Również tutaj nie udało nam się zobaczyć wszystkiego, co zaplanowaliśmy. Najbardziej żałuję, że nie udało się zobaczyć dwóch rzeczy: Jaskini Ciemnej i Katedralnej w kompleksie Batu Caves oraz Sky Deck w Menara KL. Jeżeli kiedyś jeszcze wylądujemy w KL, to chętnie odwiedzę także Park Orchidei.

Dodatkowe materiały:

Przy planowaniu pobytu w Malezji bardzo dużo korzystałam z bloga ZU IN ASIA. Jeżeli planujecie spędzić tam więcej czasu, to polecam także skorzystanie z bardziej rozbudowanej mapki, dostępnej właśnie na wskazanym blogu:

bezpośredni link do artykułu znajdziecie tutaj

Jeżeli dysponujecie większą gotówką, można pokusić się o nocleg w Hotelu Traders. O ciekawym patencie na nocleg w tym luksusowym hotelu pisze Michał Stolarewicz na swoim blogu. – link dostępny tutaj.

Podczas pisania posta korzystałam z:

  • słownika cywilizacji indyjskiej;
  • mojej pracy licencjackiej;
  • własnej wiedzy i materiałów zebranych podczas podróży;
  • wikipedii w języku polskim, angielskim i czasem hindi;
  • artykułu http://www.globtroter.pl/artykuly/2744,malezja,wizyta,w,batu,caves,kolo,kuala,lumpur.html
  • wszystkich stron www, które są podlinkowane w różnych miejscach posta 🙂

Jeżeli post Ci się spodobał to zapraszamy do udostępniania go dalej!  

Zapraszamy także na nasze social media:

Zapraszam na instagram @swiatybarwne

Tagi
Podobne posty

Zostaw komentarz

Dorota Kozub
Kraków, Polska

Cześć, miło Cię widzieć na moim blogu :) Jestem Dorota, jestem fotografką oraz blogerką podróżniczą. Swoją pracą, która jest także moją największą pasją, zatrzymam dla Was emocje i piękne chwile na dłużej. Zajmuję się fotografią portretową, FineArt, kobiecą, ciążową, narzeczeńską, dziecięcą, rodzinną i podróżniczą. Kocham podróże. Kiedy tylko nadarza się okazja, pakuję walizkę i ruszam w trasę, aby poznawać nowe kultury, podziwiać nowe zakątki świata. Wszystko, co piękne, staram się uwiecznić na zdjęciach, które są obrazem moich wspomnień i emocji. W 2019 roku miałam okazję przez pół roku mieszkać w San Mateo w Dolinie Krzemowej. Nasze życie codzienne i podróże opisywałam tutaj na blogu oraz relacjonowałam na Instagramie. Zapraszam do odkrywania świata razem ze mną!